sobota, 30 listopada 2013

(Nico)
 Ann zdecydowanie ma talent tkacki. Całun Percyego był najbardziej niebieskim i najpiękniejszym jaki widziałem. Na pogrzebie wszyscy byli bardzo smutki, większość płakała. Każdy kto go znał nie mógł uwierzyć że zginął. Chiron wygłosił pożegnalną mowę i ku zdziwieniu wszystkich do obozu przybyły cztery najbardziej niespodziewani goście: Paul, Sally, Posejdon i Tyson. Posejdon pojawił się w obozie po raz pierwszy (publicznie) od 100 lat. Widać bardzo mu zależało na Percym.
- Gdyby przyjął nieśmiertelność żył by dalej - rozpaczał podczas uroczystości.
Wszyscy byli tak wzruszeni i zaskoczeni, że pan D wyjątkowo nie pomylił imienia Percyego.

Zaraz po uroczystości podróżowałem cieniem do podziemia pogadać z nim. Dowiedzieć się czy będzie chciał wrócić czy będzie czekał na Ann w podziemiu. Postanowiłem wejść przez bramę, żeby przywitać się z Cerberem, ogromnym trójgłowym psem Hadesa, ale to nieistotne. Tak więc poszedłem w strone Elizjum, byłem tam już kiedyś odwiedzić Biance. Szukanie Percyego nie trwało długo siedział na plaży i rysował twarz Annabeth na piasku. Wyglądał jak za życia, czarne włosy w nieładzie, miał pomarańczowa koszulke z obozu i szorty. Tylko jego oczy były inne widać w nich było niewyobrażalny ból i stratę. Podszedłem do niego i usiadłem obok.
- Jak tam u Annabeth - spytał jak tylko usiadłem
- Jest strasznie smutna, ale uszyła ci wspaniały niebieski całun
- Naprawdę ??? A co zresztą?
- Nawet Posejdon był w obozie na twoim pogrzebie i Tyson i twoja mama i Paul.
- Powiedziałeś Ann
- Tak, chciałbyś tu zostać??
- Nie strasznie chciałbym wrócić do Annabeth i innych. Nie chciałem umrzeć w ten sposób.
- Znajdziemy jakiś sposób jeszcze wrócisz do............. Ann .....- tak bardzo chciałem mu powiedzieć ale nie mogłem się przemóc. Na szczęście Percy przerwał milczenie.
- Przepraszam że ... że mnie nienawidziłeś za... śmierć Bianki i za ........ wszystko - powiedział. Zdziwiło mnie to ale stwierdziłem, że trzeba mu powiedzieć.
- Ja ...... ja ........ nie ......  nienawidziłem cie - wyjąkałem
- Ale .... ja myślałem... po tym wszystkim
- Oczywiście myślałeś, jesteś głupi - mówiłem - czemu sądzisz że ktokolwiek chciałby obiecać ryzykując własne życie dla kogoś kogo nienawidzi,   to nie ma sensu.
- ..... ale .... ja .... myślałem ...... że to zrobiłeś ..... dla ..... Annabeth
- Nie o nią chodziło !!!! - rozzłościł mnie tym jak można być aż tak ślepym - nie nienawidziłem cie, .... nienawidziłem siebie.
Nic nie rozumiał był zdziwiony bardzo zdziwiony.
- To kompletne przeciwieństwo......... nie mam już nic do stracenia ......... mój wielki sekret.....
- Czekaj nie nadążam ...... nic .... z tego nie rozumiem
- Co jest przeciwieństwem nienawiści Jackson - wrzasnąłem
- Miłość - powiedział nic nie rozumiejąc - ....
 .. .. .. .....
 .......  ......
... ..... . ....
.. .............
...... ...... ..
..... . .  .......
 ...... .......
 ......
 Acha
Nie mogłem tego wytrzymać wybiegłem z Elizjum zanim zdążył cokolwiek powiedzieć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz