(Percy)
Pamiętajcie jeśli gigant chce was zabić trzeba być naprawde głupim żeby nie uciekać. Ja jak zwykle nie pomyślałem i zaatakowałem. Gigant uniknął mojego pierwszego ciosu i zamachnął się oszczepem.
- Zgniote cie jak karalucha
- Niekoniecznie
Zaatakował znowu ale uskoczyłem. Walka z nim była ciekawym doświadczeniem był inny bardziej niezdarny niż reszta gigantów.
- Thalia, udało ci się z nią porozmawiać - zawołałem
- Tak mówiła że będzie za 10 minut
To bardzo ułatwiało sprawe, ale był jeden problem musiałem przeżyć jeszcze 10 minut walki z Grationem.
Ciąłem orkanem raniąc go w udo, z rany popłynął ithor krew nieśmiertelnych. Gigant ryknął z bólu i gniewu, zamachnął się oszczepem ponownie, a ja nie zdąrzyłem uskoczyć, zostałem odrzucony na drugi koniec pola bitwy. Coś paskudnie chrupnęło i poczułem straszny ból w ręce. Przed oczami migały mi czarne plamki, ale musiałem pomóc przyjaciołom. Złapałem więc miecz drugą ręką, podniosłem się i zaatakowałem ponownie.
Gration tylko na to czekał spróbował mnie nabić na swój oszczep, na szczęście chybił. Zaatakowałem znowu wbijając mu miecz w stopę, niestety tylko go to rozzłościło. Zastanawiałem się właśnie jak długo jeszcze musze walczyć kiedy koło łowczyń błysnęło srebro. To Artemida przybyła. Kątem oka zobaczyłem jak Nico przebija mieczem ostatniego potwora, został tylko gigant. Z rozmyślał wyrwał mnie oszczep lecący prosto we mnie,odbiłem go mieczem i ciąłem w rękę giganta, ledwie go drasnąłem.Nagle spostrzegłem Artemide z jej myśliwskimi nożami. Zaatakowałem po raz ostatni wbijając mu miecz w brzuch, podczas gdy bogini wbiegła na jego plecy ostatecznie raniąc go nożami. Gration rozsypując się rzucił rozpaczliwie oszczepem trafiając mnie w bark.
- Pokonałeś mnie herosku, niestety nie pożyjesz na tyle długo by się tym nacieszyć. - krzyknął i rozpadł się
Niestety miał racje umierałem. Zauważył to Nico, łowczynie były zbyt przejęte obecnością Artemidy. Podbiegł do mnie wołając Thalie.
- Nie możesz umrzeć nie w ten sposób, co będzie z Annabeth nie umieraj - powiedział łamiącym się głosem
- Powiedz Annabeth, że przepraszam.
Mroczki latały mi przed oczami, słyszałem głos Nica
-Nie umieraj przy mnie Jackson proszę jesteś synem Posejdona zabiłeś Kronosa nie możesz teraz tak po prostu umrzeć
Nastała ciemno w oddali usłyszałem tylko jedno przerywany płaczem krzyk.
Później wszystko znikło otoczyły mnie cienie.
- Pokonałeś mnie herosku, niestety nie pożyjesz na tyle długo by się tym nacieszyć. - krzyknął i rozpadł się
Niestety miał racje umierałem. Zauważył to Nico, łowczynie były zbyt przejęte obecnością Artemidy. Podbiegł do mnie wołając Thalie.
- Nie możesz umrzeć nie w ten sposób, co będzie z Annabeth nie umieraj - powiedział łamiącym się głosem
- Powiedz Annabeth, że przepraszam.
Mroczki latały mi przed oczami, słyszałem głos Nica
-Nie umieraj przy mnie Jackson proszę jesteś synem Posejdona zabiłeś Kronosa nie możesz teraz tak po prostu umrzeć
Nastała ciemno w oddali usłyszałem tylko jedno przerywany płaczem krzyk.
Później wszystko znikło otoczyły mnie cienie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz